Autorytatywnie
Rozkazujaco. Marla miała ju¿ na koncu jezyka riposte, ale ugryzła sie w jezyk. Była zbyt zmeczona, ¿eby sie kłócic. Teraz. Jutro wyjasnia sobie pewne sprawy. - Dobrze. - A teraz - Alex złagodniał, kiedy zrozumiał, ¿e Marla nie ma zamiaru sie sprzeczac - dobranoc. Zobaczymy sie rano. - Zaczekaj - powiedziała. Nagle uderzyła ja pewna mysl. Alex odwrócił sie, a ona uniosła swoja prawa dłon i poruszyła 265 serdecznym palcem. - Nie widziałes gdzies mojego pierscionka? - Pamietasz go? - spytał z niedowierzaniem. - Niestety nie. Wiem o nim, bo Joanna mi powiedziała. Pomyslałam, ¿e wiesz, gdzie on mo¿e byc - gdzie go kładłam, kiedy zdejmowałam go z palca. - Pewnie gdzies tam. - Wskazał dłonia jej sypialnie. - Tam go nie ma. Ju¿ szukałam. Bardzo dokładnie. Czy to nie dziwne? Joanna mówiła, ¿e zawsze go nosiłam i ¿e ktos mógł mi go ukrasc w szpitalu. - Watpie. Mo¿e powinnas jednak poszukac go jeszcze raz. - Alex przestepował z nogi na noge. Spojrzał na zegarek. - Wiele przeszłas w ciagu kilku ostatnich dni. Pierscionek to chyba najmniejszy problem. - Joanna powiedziała, ¿e to był prezent od mojego ojca. - Conrad dał ci mnóstwo prezentów. - Naprawde? - To ja zaskoczyło. Widziała zdjecia swojego ojca i czuła instynktownie, ¿e niewiele ich ze soba łaczyło, ¿e on chyba jej naprawde nie kochał. Czuła, ¿e Conrad Amhurst był skoncentrowany na sobie, niewiele miał czasu dla swoich dzieci. Odniosła wra¿enie, ¿e nigdy nie był jej szczególnie bliski, ¿e było dokładnie na odwrót. Nie pamietała go, ale cos jej mówiło, ¿e on jej nie lubił, ¿e go rozczarowała. Mo¿e dlatego, ¿e była córka, a nie pierworodnym synem. Ten archaiczny sposób myslenia nadal miał wielu zwolenników-jej syna, Jamesa, traktowano tu jak ksiecia, podczas gdy jego starsza siostra nosiła w sercu uraze do całego swiata, bo ja lekcewa¿ono. - Ojciec zasypywał cie prezentami - stwierdził Alex. Wsunał rece do kieszeni płaszcza i oparł sie o framuge. - Jakiego rodzaju? - O Bo¿e, Marla, samochodami, akcjami, obligacjami, nieruchomosciami... wymien cos, cokolwiek, a jestem pewny, ¿e ci to dał. 266 - O to własnie chodzi, Alex. Nie potrafie niczego wymienic. Niczego nie pamietam. Tylko ten cholerny pierscionek. - Potarła dłonia kark i pokreciła głowa. Bo¿e, ale¿ jest zmeczona. - Jak ju¿ mówiłam, chce zobaczyc sie z ojcem - dodała. - Wiem, wiem. Nie musisz mnie przyciskac. Za kilka dni zorganizuje ci spotkanie z ojcem, zgoda, ale dzis jeszcze niczego nie planujmy. Jutro o tym porozmawiamy. - Trzymam cie za słowo.