- Zaznajomić z pewnymi procedurami - starsza siostra
starannie wypowiedziała trudne słowa. - Tato, przestań czytać gazetę i posłuchaj nas! - Willow mówi, że czytanie przy stole jest oznaką złych manier. - Amy sięgnęła po opakowanie płatków śniadaniowych. - Nigdy nie pozwala Lizzie czytać w czasie jedzenia. Willow posadziła Mikeya w jego krzesełku, unikając wzroku Scotta, który odłożył na bok gazetę. Miała nadzieję, że doktor wyjdzie z domu, nim ona zejdzie z dziećmi na śniadanie, ale nie miała tego dnia szczęścia. - Panna Tyler uważa, że jestem źle wychowany? Niania uniosła głowę. - Ależ skąd, nie... - Nie posłużyła się pani moją osobą dla przykładu? - Jego oczy błyszczały zawadiacko. - W jaki sposób nie należy się zachowywać przy stole? - Obchodzą mnie wyłącznie maniery dzieci. - Nasypała Mikeyowi płatków do miseczki i zalała je mlekiem. - Nie zamierzam pana krytykować. - Zająwszy swoje miejsce przy stole, posmarowała grzankę masłem. - I nigdy tego nie robiłam. R S - To prawda, tato - zapewniła go Amy. - Willow nigdy nie mówi o tobie złych rzeczy, tylko same dobre. - Tak? - Doktor Galbraith uśmiechnął się ciepło. - Jakie na przykład? Amy zmarszczyła piegowaty nosek, próbując sobie przypomnieć słowa niani. - Na przykład w niedzielę bawiłam się z Jamiem w chowanego i właśnie kucałam za krzakiem, kiedy Willow przechodziła obok. Podsłuchałam, jak mówi do swojej mamy, że jesteś prawdopodobnie najmilszym mężczyzną, jakiego kiedykolwiek spotkała. Willow zarumieniła się od stóp do głów. Co jeszcze wtedy powiedziała? Nie mogła sobie przypomnieć. - Jedz śniadanie, Amy - poleciła krótko. - I nie tylko to. - Amy nie posłuchała niani. - Powiedziała też, że jesteś zabójczo przystojny i że powoli się w tobie zakochuje - skończyła i uśmiechnęła się dumnie do ojca. - To same dobre rzeczy, widzisz, tatusiu? Willow modliła się o cud. Najlepiej, żeby ziemia rozstąpiła się i pochłonęła ją. Scott zakrztusił się z wrażenia. Willow nie była pewna, czy on płacze, czy się śmieje, ale bez względu na to, co miały oznaczać przytłumione prychnięcia, na pewno nie wróżyły dla niej nic dobrego. Na szczęście pani Caird wybrała ten moment, by wejść do jadalni. - Doktorze Galbraith, właśnie dzwonił mąż mojej córki. Angie zaczęła rodzić i pojawiły się jakieś komplikacje. Mąż wiezie ją w tej chwili do szpitala. Czy mógłby pan pojechać tam jak najszybciej? R S No cóż, to był właściwie cud, pomyślała Willow. Scott przeprosił i chwilę później usłyszeli trzaśniecie kuchennych