Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/vapiano.wroclaw.pl.txt): failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/hydra14/ftp/vapiano.wroclaw.pl/paka.php on line 5
- No to do zobaczenia jutro - zakończył rozmowę Tanner.

- No to do zobaczenia jutro - zakończył rozmowę Tanner.

  • Duszan

- No to do zobaczenia jutro - zakończył rozmowę Tanner.

05 July 2022 by Duszan

- Trzeba mu było powiedzieć, że niedługo wrócisz - odezwała się Shey, nie kryjąc, że słyszała całą rozmowę. Zresztą to było Tannerowi na rękę. Celowo powiedział Emilowi o unieważnionych zaręczynach. Shey nawet nie zapytała, jak poszła rozmowa z Parker. Chociaż, między Bogiem a prawdą, wcale się tego nie spodziewał. - Może mam nadzieję, że pójdziesz ze mną, gdy tu wszystko pozamykasz. - Przykro mi, ale nic z tego. Skoro ciebie i Parker już nic nie łączy, moja rola skończona. Chciała się go pozbyć. To jasne jak słońce. Jednak to wcale nie będzie takie proste. Shey sama się o tym przekona. - To dobrze - powiedział. - Nie chcę, byś postrzegała mnie w takim kontekście. - Zrobił krok w jej stronę. - Czego ode mnie chcesz? - zapytała, obronnie cofając się za ladę. - Myślę, że wiesz - rzekł, pochylając się w jej stronę. - Przestań tak na mnie patrzeć - parsknęła, cofając się jeszcze bardziej, by nie mógł jej dotknąć. - To już się więcej nie powtórzy - dodała. - Dlaczego? - zapytał. - Jestem wolnym człowiekiem, nie mam żadnych zobowiązań. Oboje jesteśmy młodzi, z nikim nie jesteśmy związani. Między nami iskrzy, nie zaprzeczysz. Dobrze wiesz, że oboje tego chcemy. - Jest wiele rzeczy, których mogłabym chcieć, ale świadomie sobie na nie nie pozwalam. Na przykład na smażone potrawy. Ciągną mnie, ale ich unikam. Bo mam po nich zgagę. - Czy można dopatrzyć się jakichś freudowskich skojarzeń w tym przyrównaniu mnie do zgagi? Shey pokręciła głową. - Jesteś niemożliwy. No i jesteś księciem. Księciem, który wraca do domu. - Jeszcze nie zdecydowałem, kiedy stąd wyjadę. Jest w Erie kilka rzeczy, które chciałbym zobaczyć. I parę rzeczy, które chciałbym zrobić. - Nie ma problemu. Zadzwoń po swoją obstawę i zacznij zwiedzanie. - Wolałbym robić to z tobą. - To odpada. Nie ma powodu. Teraz, jeśli pozwolisz... - Dobrze. Teraz sobie pójdę, ale wrócę. W niedzielę, wychodząc z kawiarni, powiedział, że wróci. I rzeczywiście dotrzymał obietnicy. Przychodził dzień w dzień, nie przejmując się bardziej niż chłodnym przyjęciem Shey. Zniechęcała go do siebie, jak tylko mogła, a wciąż miała wrażenie, że go to bawi. Początkowo proponował jej pomoc, ale stanowczo odmówiła. To wcale go nie ostudziło. Przychodził nadal, razem z Peterem, swoim ochroniarzem. Godzinami przesiadywali przy kawiarnianym stoliku. Peter też wkrótce stał się nieodłącznym elementem ich kawiarni. Zwłaszcza gdy Shelly była w pracy. Shelly, matka dwójki dzieci, kobieta świeżo po rozwodzie,

Posted in: Bez kategorii Tagged: jak domowymi sposobami rozjaśnić włosy, patryk kto poślubi mojego syna, promocje butów w ccc,

Najczęściej czytane:

ielsko palec w ulicę. ...

– To on zastrzelił Maria! Mój brat miał wtedy dwanaście lat! Był niewinny! – Wydęła usta z niesmakiem. – Idźcie stąd jęknęła. A potem, ku przerażeniu Hayesa, wybiegła z domu. ... [Read more...]

ęła przez żaluzje, nie zauważyła żadnych dziennikarzy. Wolała jednak być ostrożna. Niczym znana gwiazda ...

40 ukryła się za okularami słonecznymi i naciągnęła czapeczkę bejsbolową. Wzięła Oskara na smycz, przeszła przez żelazną bramę z tyłu domu i szybkim krokiem wyszła na ulicę. Później pomyśli o rodzinie. Później pomyśli o dziennikarzach. Później pomyśli o policji. Później dowie się, co naprawdę się stało wczorajszej nocy. Adam spojrzał na zegarek i zmarszczył brwi. Zamierzał zabawić tu godzinę, a minęły już prawie trzy. Bał się zostać dłużej. Niedługo policja zorientuje się, że Rebeka była psychoterapeutką Caitlyn Montgomery Bandeaux. To nawet dobrze. Potem zaczną jej szukać, co oczywiście wkrótce doprowadzi ich do niego. Nie miał wiele czasu. Ostrożnie wziął teczki i włożył do plecaka, który znalazł w szafie. Rozpoznał go. Kiedyś, dawno temu, plecak wisiał na wieszaku przy tylnych drzwiach. Myślał, że pewnie go wyrzuciła, ale oto był, zakurzony, oblepiony pajęczynami, pusty, nie licząc starego kwitu z parkometru, listy zakupów i opakowania po szmince. Przez głowę przemknęło mu wspomnienie: Rebeka w ich nędznym mieszkaniu na piętrze dopija resztki kawy i spogląda na zegar. „O Boże, spóźnię się. Doktor Connaly mnie zabije!” Muska jego policzek ustami pachnącymi kawą, łapie plecak wiszący przy drzwiach i wybiega. „Nie zapomnij nakarmić Rufusa!” - rzuca jeszcze przez ramię, zatrzaskując drzwi. Rufus był ich nowym kotkiem. Śnieżnobiały urwis. Ściskając w dłoniach kubek, Adam podszedł wtedy na bosaka do drzwi i patrzył przez poszarpaną siatkę, jak Rebeka zgrabnie wskakuje na rower i wyjeżdża na ulicę. Bez kasku, z rozwianymi włosami pojechała w stronę uniwersytetu, a mały kociak przypuścił atak na jego bose stopy. Teraz, gdy siedział w jej opuszczonym gabinecie, poczuł ucisk w gardle, wspominając wydarzenia sprzed piętnastu lat. Dużo czasu upłynęło. Ich drogi się rozeszły. Beztroska dziewczyna wydoroślała i zmieniła się w dojrzałą kobietę, którą jednocześnie kochał i której nienawidził. Uwielbiał i pogardzał. Zabawne, jak czas potrafi zgasić nawet najbardziej świetlaną przyszłość. Rebeka... Gdzie ona, u diabła, jest? Ostatni raz rozejrzał się po pokoju, chociaż i tak miał zamiar tu wrócić. W górnej szufladzie biurka znalazł pęk kluczy i włożył go do kieszeni. Nie sądził, żeby Rebeka miała coś przeciwko temu. Rozdział 7 Spacer dobrze jej zrobił. Umysł miała jaśniejszy niż rano, ale wspomnienia wciąż były poszatkowane i niewyraźne. Ciemne obrazy wydarzeń wczorajszej nocy malowane na odłamkach mlecznego szkła przesuwały się w zwolnionym tempie. Gdy weszła do kuchni, zauważyła, że na sekretarce jest szesnaście nowych wiadomości, żadnej jednak nie odsłuchała. Najprawdopodobniej wszystkie zostawili dziennikarze. Sprawdziła numery na wyświe-tlaczu. Niektóre były zastrzeżone, innych nie znała, żaden nie był numerem telefonu Kelly. Poszła na górę, przebrała się w bawełnianą sukienkę na ramiączkach i cienki, ale z długim rękawem sweter, i przeszła przez korytarz do gabinetu. Chwyciła klucze leżące na biurku i pomyślała, że włosy zdążą jej wyschnąć w drodze do ... [Read more...]

wanych butów. ...

Wieczny dandys. – Żona się nie odezwała? – zapytał. – Myślałem, że ty coś wiesz. ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 vapiano.wroclaw.pl

WordPress Theme by ThemeTaste