agnieszka chylinska wiek
kobiety. Chyba powinien pójsc do lekarza i sprawdzic, czy z jego głowa wszystko w porzadku, a własciwie mo¿e powinien sobie palnac w ten głupi łeb. Podszedł do barku i nalał sobie jeszcze troche whisky. Kostki lodu nie zda¿yły jeszcze stopniec. Upił tyk. Usłyszał dzwiek otwieranej bramy wjazdowej i podszedł do okna. Zobaczył swiatła reflektorów wje¿d¿ajacego na teren posiadłosci jaguara. ¯oładek podszedł mu do gardła. Napił sie whisky. Po kilku minutach, kiedy usłyszał winde, ruszył po schodach na góre ze szklanka w rece. Spotkał brata i jego ¿one na podescie. Marla wygladała okropnie. Była blada, opuchnieta i miała zmeczone, zapadniete oczy. Próbowała sie usmiechnac, ale nie bardzo jej to wyszło. 262 Nickowi scisneło sie serce na jej widok, ale tylko zacisnał zeby. - Wiec naprawde postanowiłes wprowadzic sie do domu - powiedział Alex, otwierajac przed Marla drzwi do ich apartamentu. - Myslałem, ¿e mo¿e zmienisz zdanie. - Myslałem o tym, ale nie chciałem was rozczarowac - zadrwił Nick. Marla spojrzała na niego szybko. - Przepraszam, ale naprawde musze sie ju¿ poło¿yc - powiedziała, a w jej oczach pojawił sie ból, który go poruszył. Krucha i niepewna, nie przypominała tej smiałej, zmysłowej istoty, która wczepiła sie palcami w jego dusze i nie chciała puscic. Pomijajac ju¿ wszystko inne, tej nocy Marla Cahill przeszła prawdziwe piekło. - Dobrze sie czujesz? - spytał. W jej oczach pojawił sie ironiczny błysk. - Zale¿y, co rozumiesz przez słowo „dobrze”. Gdyby przejechał mnie walec drogowy, pewnie czułabym sie znacznie gorzej. - Machneła reka. - Chocia¿ musze przyznac, ¿e miewałam lepsze dni. - Oparła sie o drzwi i zasmiała sie bez cienia wesołosci. - Niestety, niewiele ich pamietam. - Przypomnisz sobie. - Miejmy nadzieje. - Spojrzała na dywan. Poza mokra plama widniejaca w miejscu, gdzie wymiotowała, wszystkie slady jej niedyspozycji zostały ju¿ usuniete. Wzdrygneła sie. - Jestem ci winna podziekowanie, Nick. Gdyby ciebie tu nie było... - Ktos inny by sie pojawił. - Nie, Marla ma racje - rzekł Alex sztywno. - Dzieki Bogu, ¿e akurat byłes w domu. - Na cos sie przydałem. - Nick wzruszył ramionami. Nastapiła niezreczna cisza. 263 - Powinnam sprawdzic, co u dzieci - odezwała sie w koncu Marla. Alex ju¿ szedł w strone pokoju Cissy. - Pójdziesz? Dziekuje - powiedziała i rzuciła Nickowi przez ramie ostatnie spojrzenie. - Dobranoc, Nick. Dobry Bo¿e, jak ona krucho wyglada. Jak niepewnie. Zupełnie inaczej ni¿ Marla, która znał i której postanowił