jak trzymac paleczki
spotkanie w Guadalupe? - Nie. Kolejna tajemnica. Ale tym razem przynajmniej pożyteczna. Tymczasem Milla nie mogła poradzić sobie ze świadomością, że ktoś skazał ją na frustracje, kierował wciąż w ślepy zaułek. Mogłaby pogodzić się z tym, że nikt jej nie chciał nic mówić, że trafiała na ścianę milczenia. Ale celowe wprowadzanie w błąd, zwodzenie i oszukiwanie, zakrawało na wyrachowane okrucieństwo. Była tak zamyślona, że nawet nie zauważyła, kiedy zatrzymali się przed małym hotelikiem. Z ponurych rozmyślań wyrwał ją dopiero odgłos otwieranych drzwi kierowcy; zanim zdążyła wziąć torebkę i przewiesić ją sobie przez ramię, Diaz obszedł już auto dookoła, otworzył drzwi po jej stronie i pomógł wysiąść, łapiąc Millę w pasie. Postawił ją na ziemi przed sobą, a ona poczuła się osaczona: z jednej strony wielka półciężarówka, z drugiej otwarte drzwi, z trzeciej Diaz. Dzieliło ich wprawdzie dobrych kilkanaście centymetrów, ale Milla poczuła ciepło ciała mężczyzny i przyjemny zapach jego skóry Nie ogolił się, jego szczękę i policzki pokrywał kilkudniowy zarost. Milla poczuła nagłą ochotę, by wyciągnąć rękę i pogładzić go po twarzy, poczuć męską, podniecającą szorstkość skóry na swojej dłoni. an43 268 - Nie daj się im - powiedział Diaz, podczas gdy Milla starała się zejść z obłoków na ziemię. - Tak skuteczne wodzenie za nos wymaga dużych pieniędzy i dużych wpływów. To daje mi kolejną nić, za którą można pociągnąć. Chyba mamy tu już cały kłębek. Milla uśmiechnęła się lekko, a Diaz sięgnął po jej bagaże. Poszedł przodem, przez małą recepcję, gdzie pracownik hotelu zaszczycił ich przelotnym spojrzeniem, by szybko wrócić do swoich zajęć. Hotel okazał się schludnym i całkiem przyjemnym miejscem, mała winda zatrzymała się na parterze z cichym sykiem. Diaz nacisnął guzik z cyfrą „3". Gdy drzwi windy zasunęły się i ruszyli w górę, powiedział: - Masz pokój 323. Ja mam 325 - sięgnął do kieszeni i wydobył elektroniczną kartę otwierającą hotelowe drzwi. - To twoja. Od windy w lewo. Milla wyszła pierwsza. Diaz podążył za nią, niosąc zarówno jej dużą walizkę, jak i torbę podróżną. Kobieta otworzyła drzwi do pokoju 323. Wewnątrz panował półmrok, ciężkie zasłony były zasunięte. Milla musiała włączyć światło. Pokój okazał się standardowym pomieszczeniem hotelowym, czystym i przyjemnym, ale zaprojektowanym bez polotu. Wielkie łóżko, dwudziestopięciocalowy telewizor wpuszczony w szafę, wygodny fotel z podnóżkiem, krzesło przy biurku. Drzwi przechodnie, łączące pokój z sąsiednim numerem, stały otworem: widać było przez nie lustrzaną kopię apartamentu Milli. Może Diaz lunatykował nocami? an43 269 - Gdzie ci to położyć? - zapytał, wskazując na ciężką walizę. - Na łóżku. Przekopię się przez ubrania i zaraz do ciebie dołączę. - Zaczekam na zewnątrz.