Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/vapiano.wroclaw.pl.txt): failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/hydra14/ftp/vapiano.wroclaw.pl/paka.php on line 5
patryk kto poslubi mojego syna

patryk kto poslubi mojego syna

  • Duszan

patryk kto poslubi mojego syna

01 March 2021 by Duszan

Clemency zgodziła się. Nie podzielała optymizmu Sally co do Lysandra, ale przynajmniej pozbędzie się nadmiaru wstążek i koronek przy sukni! W następny poniedziałek Clemency i siostry Ramsgate siedziały w salonie rozmawiając na temat ostatnich modeli z pisma La Belle Assemblee. - Popatrz, Clemmie, czy ta suknia nie jest piękna? - krzyknęła Eleanor. - Uwielbiam wieczorowe kreacje z cienkiej różowej satyny, a te hiszpańskie cięte rękawy i kapelusik z różyczkami są po prostu boskie! - Ale raczej pasowałyby do ciebie, Nell - rzekła Clemency, przyglądając się krytycznie palecie barw. - Prawdę mówiąc, nie cierpię różów. - Jesteś taka śliczna, że możesz nosić wszystko - oświad¬czyła Mary z czułością. - Nie pojmuję, dlaczego usuwasz te falbanki! - Obie siostry uwielbiały falbany i wiecznie narzekały, że ich suknie są zbyt ubogie. - Czuję się w nich jak lalka - odparła Clemency. Częściowo odzyskała już dawny humor. Może jest jeszcze trochę za szczupła, musi też pozbyć się cieni pod oczami, lecz przyjaciółki nie widziały w niej żadnej skazy. Miała na sobie suknię z cienkiego perkalu w biało-niebieskie paski, wyszywaną w maleńkie niebieskie bławatki, doskonale pasujące do koloru jej oczu. Sally na cześć powrotu swojej pani umyła jej włosy w naparze z rozmarynu, po czym upięła je misternie w stylu romańskim - w klasyczny węzeł z opadającymi po bokach lokami. Do salonu wszedł Dawlish, niosąc na tacy bilecik dla panny Hastings. - Dobry Boże, Arabella! - krzyknęła Clemency, gdy przeczytała wiadomość. - Oczywiście, Dawlish, poproś na górę lady Arabellę. Mary i Eleanor spojrzały na siebie znacząco. Clemency była tu niecałą dobę i na razie nie udało im się wydobyć z niej całej prawdy. W swoim czasie Eleanor znalazła nazwisko markiza w wykazie parów i od razu skojarzyła, że Abbots Candover musi mieć coś wspólnego z odrzuconym konkurentem przyjaciółki. Clemency nie powiedziała im, że pracowała jako guwer¬nantka u lady Arabelli Candover, ale musiała przyznać, że się znają. Starała się, by zabrzmiało to wystarczająco ogólnikowo. Siostry były na szczęście zbyt przejęte wizytą tak szanownego gościa w ich domu, by zadawać w tej chwili szczegółowe pytania, ale obie miały zamiar uczynić to jeszcze przed wieczorem. - Clemency! - Arabella prawie wbiegła do pokoju i z zapa¬łem objęła Clemency. Serdecznie uścisnęła swą byłą nauczy¬cielkę, ucałowała i obejrzała ją od stóp do głów krytycznym okiem. - To rozumiem! - krzyknęła z uznaniem na widok stroju Clemency. Lysander byłby szalony, nie zakochując się w tak pięknej dziewczynie, pomyślała w duchu. Clemency zaśmiała się i przedstawiła Mary i Eleanor. Po kilku minutach rozmowy Mary powiedziała: - Lady Arabella ma ci z pewnością wiele do powiedzenia, najlepiej zaprowadź ją do swojego pokoju. - Dziękuję - odparła Clemency. - Arabello, chodźmy zatem na górę. Mam swój własny salonik i możemy tam wygodnie pogawędzić. - Cóż! - rzekła Eleanor, gdy tylko drzwi się za nimi zamknęły. - Chyba zgodzisz się ze mną. Mary, że Clemmie ma nam co nieco do wyjaśnienia! Na górze obie panny usiadły zgodnie przy oknie. Arabella zdjęła kapelusz i płaszcz i powiesiła je na oparciu krzesła. - Arabello, co robisz w Londynie? - spytała Clemency, gdy umilkły okrzyki radości i powitania. - Przyjechałyśmy z ciocią Heleną z tajną misją! - oznaj¬miła Arabella. - Misją? - powtórzyła Clemency ze zdziwieniem. Przez głowę przeleciało jej mgliste wspomnienie kościelnych praktyk Adeli. Ale to nie w stylu Arabelli, a tym bardziej lady Heleny. - Tak - odparła Arabella. I zamierzała wykonać to zadanie, nawet jeśli miałaby użyć siły. - Jesteśmy zdeter-minowane. Chodzi o Zandra. Miota się po domu jak nieprzytomny i nic nie je. Nawet jego służący twierdzi, że bardzo schudł i naprawdę wygląda okropnie. - Och! - Clemency aż zbladła. - Obie z ciocią uważamy, że najwyższy czas, by Zander się ustatkował. Jak wiesz, jest ostatni z rodu. I naszym zdaniem jest w tobie zakochany. Fabianowie też tak myśleli - dodała na wypadek, gdyby pierwszy argument nie wystar¬czył. Oparła się o parapet i patrzyła z zadowoleniem na piorunujący efekt działania swoich słów. Clemency zaczerwieniła się po korzonki włosów. Przyło¬żyła dłonie do rozpalonych policzków. - Och! - powiedziała słabo. - Nie może być... To znaczy, on nie... - Pozostaje tylko jedno pytanie - ciągnęła Arabella. - Czy i ty go kochasz? - Twarz Clemency była już purpurowa. - Powiedz, że tak - błagała dziewczyna. - Tak bardzo chciałabym cię mieć za siostrę. - Ale... twój brat... jesteś pewna? - wyjąkała Clemency. Czy to prawda? Czy słodycz tamtych pocałunków rzeczywiś¬cie coś dla niego znaczyła? Przypomniała sobie chwile, gdy wyczuwała jego czułą życzliwość, ale jeszcze nie śmiała w to wierzyć. Czy to możliwe? Czyżby lady Helena i Arabella miały rację? - A lady Helena, czy ona to popiera? - spytała niepewnie. - Arabello, nie żartujesz sobie ze mnie? - Sama sprawdź! - Arabella wyjęła z woreczka małą kartkę, zapisaną charakterystycznym charakterem pisma ciotki. Droga Clemency! Razem z Arabella mamy nadzieję, że znajdziesz chwilę czasu i odwiedzisz nas dziś po południu. Zapraszamy na herbatę około czwartej. Liścik podpisano po prostu: Helena Candover. Clemency spojrzała raz jeszcze na kartkę i na Arabellę. Lady Helena zwróciła się do niej po imieniu, wybaczyła jej oszustwo. Może... Na dalsze spekulacje zabrakło jej odwagi. - Och, Arabello - westchnęła i rozpłakała się. Osiągnąwszy swój cel, Arabella opuściła dom Ramsgate’ów po dwudziestu minutach. To prawda, że jej metody przypominają czasami łamanie kołem, ale nie sądziła, żeby w tym wypadku podziałała łagodna perswazja. Clemency przyznała się w końcu, że kocha Lysandra. Było to, rzecz jasna, powiedziane nie wprost, ale Arabelli wcale to nie przeszkadzało. Miała nadzieję, że rozmowa ciotki z jej bratem okaże się równie skuteczna. Pani Ramsgate, zapewne pod wrażeniem wizyty lady Arabelli Candover, zawiadomiła Clemency, że powóz pod-jedzie pod dom za dwadzieścia czwarta, i nie chciała słyszeć o wzięciu dorożki. O wyznaczonej porze Clemency zarzuciła na ramiona hiszpańską narzutkę z delikatnego jedwabiu w ulubionym odcieniu błękitu, a Sally ostrożnie włożyła na jej złote loki wysoki kapelusik ozdobiony strusimi piórami. Dziewczyna wsiadła do powozu z miną skazańca prowa¬dzonego na gilotynę. W jednej ręce trzymała kurczowo swój woreczek i wpatrywała się niewidzącym wzrokiem w okno. Towarzysząca jej Sally nie przeżywała takich rozterek. Wszystko będzie dobrze! A jak ucieszy się matka, gdy dowie się, że jej córka jest pokojówką markizy! Gdy dojechali do Berkeley Square, Clemency tak się trzęsła, że miała trudności z zejściem po schodkach powozu. Podążała z trwogą za woźnicą, który zapukał do drzwi. Otworzył im Timson. - Dzień dobry, panno Hastings. Niech mi będzie wolno powiedzieć, że ogromnie się cieszę, mogąc znowu panią widzieć - rzekł z uśmiechem. Pogłoski wśród służby rozeszły się szybko i Timson wraz z panią Marlow doszli do wniosku, że Clemency „się nadaje”. - Mówią, że ma wielki majątek - rzekła gospodyni. Zawsze lubiła Clemency, a wiadomość o jej bogactwie pogłębiła tylko tę sympatię. - Dziękuję, Timson. - Clemency zauważyła, że lokaj użył jej prawdziwego nazwiska. - Proszę tędy. - Timson poprowadził ją korytarzem. Otworzył drzwi do salonu i oznajmił głośno: - Panna Hastings, milordzie. - Och! Ale... - zająknęła się i zarumieniła na twarzy. - To straszne! Myślałam, że... to znaczy... Timson posłał jej ojcowski, pełen otuchy uśmiech i za¬mknął za nią drzwi. Nieco wcześniej lady Helena przypuściła szturm na markiza. Zaiste, jej taktyka okazała się mistrzowska. Przede wszystkim, aby pokonać jego próżność i wygórowane ambicje, przypomniała mu wiele zawstydzających epizodów, gdy niczym niesforny uczniak nie posłuchał jej rad. Kiedy stwierdziła, że spotulniał i okazuje już do-statecznie dużo pokory, rzekła wprost, że sytuacja stała się nie do zniesienia i bez zwłoki rozkazała mu oświadczyć się o rękę panny Hastings, która przybędzie tu dzisiaj na herbatę. Ciotka dodała, że nie omieszka dopilnować, by się formalnie zaręczył, zanim gość opuści ich dom. Zupełnie jak Clemency przed Arabella, tak i Lysander kluczył i próbował wykręcać się półsłówkami. Lady Helena nie zamierzała się tym przejmować i ani się obejrzał, jak powiedziała tonem nie znoszącym sprzeciwu: - Jesteś zakochany w tej dziewczynie, a ze słów Arabelli wynika, że to uczucie jest odwzajemnione. Bóg jeden wie dlaczego, nie jesteś bowiem aż tak przystojny i masz diabelski charakter. A cóż to takiego? Lady Helena wypatrzyła na biurku pokryty cyframi kawałek papieru. - Rozważałem ewentualne oświadczyny - przyznał Lysander, nerwowo przeczesując palcami włosy. - Starałem się obliczyć, kiedy byłbym w stanie oddać pieniądze z jej posagu. Ta kolumna pokazuje niezbędne ulepszenia, tutaj spisałem oczekiwane zyski. Ale pozostają zobowiązania - westchnął. - To beznadziejne, ciociu Heleno. Jak mogę prosić ją o rękę, kiedy tak bardzo potrzebuję tych pieniędzy? Nie będzie tym zachwycona! - Wskazał ręką kartkę. Lady Helena podniosła papier, przedarła go na pół i wyrzuciła do kosza. - No wiesz, Lysandrze, zaczynam tracić do ciebie cierp¬liwość! Biedna dziewczyna nie zamierza przeglądać rachun¬ków, ona potrzebuje miłości! Czy ty już nie potrafisz myśleć?

Posted in: Bez kategorii Tagged:

Najczęściej czytane:

na łóżku. - Najpiękniejsza...

- A ty się za ciepło ubrałeś - mruknęła niezadowolona, że on jest tak daleko i że jej nie dotyka. - Och, to żaden problem. - Uśmiechnął się, ... [Read more...]

- Powiedziałeś już Dalii? Bez porozumienia ze mną?

- Przepraszam, poniosło mnie. - Umilkł na chwilę. - Nie musisz się zgadzać na tę darowiznę, to tylko pomysł. ... [Read more...]

przykładając palec do warg.

Keenan skinął głową na znak, że rozumie. - Potem panu wyjaśnię - szepnął mu Allbeury. - A co z inspektor Shipley? ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 vapiano.wroclaw.pl

WordPress Theme by ThemeTaste