smiesznego, kłapouchego psa szarpiacego swoja smycz. Matka
bezskutecznie usiłowała uspokoic dziecko i psa, wygladajac 446 przy tym na kompletnie wykonczona, ale w tej własnie chwili Kylie uswiadomiła sobie, ¿e ¿adne pieniadze nie zastapia miłosci do dziecka, które w niej rosnie, nie zaspokoja pragnienia, by kochac i byc kochana. - Jestes gorsza od niej - powiedział Nick oskar¿ycielsko. - Gorsza od Marli. Kylie poczuła sie, jakby ja spoliczkował. - Mo¿e - powiedziała. - Ale kiedy zaczełam rodzic, ju¿ wiedziałam, co zrobie. Przedtem udało mi sie przekonac sama siebie, ¿e bedzie mu lepiej z dwojgiem rodziców, ¿e bedzie miał wszystko, ¿e Marla i Alex nie beda złymi rodzicami, wiele dzieci ma gorszych... Akurat! - Pokreciła głowa, zdumiewajac sie własna naiwnoscia. - Alex mówił, ¿e dziecku, jako Cahillowi, niczego w ¿yciu nie bedzie brakowac, gdybym zas ja je zatrzymała, miałoby tylko matke, która z trudem wiazałaby koniec z koncem i ciagle była w pracy. I tak nigdy nie byłoby mnie w domu, a dziecko na pewno cierpiałoby z tego powodu. - I co mu odpowiedziałas? - ¯eby poszedł do diabła - odparła, przypominajac sobie przera¿enie na twarzy Aleksa. Doktor Robertson wszedł akurat do jej prywatnego pokoju. Bóle tak sie nasiliły, ¿e prawie nie była w stanie myslec. - Naprawde? - Tak, chocia¿ tyle dobrego moge o sobie powiedziec. Ale było ju¿ za pózno. Czułam, ¿e zaraz urodze. Alex powiedział, ¿e jesli spróbuje pozwac go do sadu, zmieni moje ¿ycie w piekło. Nie miałabym szans wygrac, biorac pod uwage cała armie prawników pracujacych dla Cahill Limited. Wywlekliby wszystko z mojej przeszłosci, wszystkie błedy, jakie popełniłam, poprzekrecaliby fakty z mojego ¿ycia, przedstawiliby to sadowi i udowodniliby bez trudu, ¿e nie jestem odpowiednia osoba, by wychowywac dziecko. Do tego czasu Conrad na pewno by umarł i pieniadze przeszłyby 447 wszystkim koło nosa. A dziecko straciłoby na tym najwiecej. - Kylie potrzasneła głowa. - Nie wiem sama, jak mogłam uwierzyc w dobra wole Aleksa. Wiesz, Alex powiedział nawet, ¿e oddajac Marli mojego syna, dam w koncu ojcu to, czego zawsze pragnał - wnuka. Czy to nie jest chore? - czuła łzy spływajace jej po policzkach. -Tłumaczyłam sobie, ¿e bede miała inne dzieci, wiec to jedno moge oddac. - Ale zmieniłas zdanie - domyslił sie Nick. - Tak - spojrzała na niego przez łzy. - O tak. W chwili, kiedy po raz pierwszy na niego spojrzałam, kiedy usłyszałam jego pierwszy krzyk, zdałam sobie sprawe, ¿e nie oddam go nikomu za ¿adne pieniadze. Byłam gotowa stawic czoło Cahillom i wszystkim prawnikom, jakich zdołaliby wynajac. Byłam gotowa zadłu¿yc sie po uszy, byle tylko zatrzymac Jamesa. - Dostrzegła w oczach Nicka powatpiewanie i zrozumiała, ¿e to co ich łaczyło, przepadło na zawsze. - Posłuchaj, Nick, nie oczekuje, ¿e mi uwierzysz.